Czy cesarskie cięcie jest dobre na wszystko?

Jeszcze jakieś dwadzieścia lat temu, w Polsce cesarskie cięcia wykonywane były głównie w sytuacjach, które zagrażały życiu matki lub dziecka. Wśród ówczesnych wskazań do cesarskiego cięcia, w ogóle nie wymieniano „lęku przed porodem” (w żargonie medycznym zwanym tokofobią).

Właśnie te obawy towarzyszą znakomitej większości młodych kobiet, niemal od początku okresu dojrzewania. Ale z drugiej strony, fakt przebycia cesarskiego cięcia w pierwszej ciąży, dawał (nawet wtedy, kiedy operacje te nie były w tak powszechnym użyciu jak obecnie) co najmniej 50% szansy na wykonanie cesarskiego cięcia w ciąży następnej. W XXI wiek wchodziliśmy z małą liczbą urodzeń, a większość ciąż była planowana, bo tzw. „wpadki” w dobie dostępnej i skutecznej antykoncepcji, stanowiły raczej rzadkość. Dodać trzeba jeszcze fakt, że większość rodzących, to kobiety w wieku powyżej trzydziestego, a nawet trzydziestego piątego roku życia. Trudno się więc dziwić, że większość kobiet w swoich planach nie chciało i nie chce brać pod uwagę możliwych cierpień oraz bólów porodowych i  szuka rozwiązań mniej bolesnych. Szukały …… i znalazły! „Cesarskie cięcie jest dobre na wszystko”, przynajmniej tak się wydaje większości kobiet planujących ciążę.

Do niedogodności cesarskiego cięcia, należą m.in. konieczność przecinania tkanek i powstawania trwałej blizny. Z jednej strony, lekarze przeprowadzający operacje cesarskiego cięcia prześcigają się w doskonaleniu techniki operacyjnej i dążą do skracania czasu operacji. Z drugiej strony coraz starsze są pacjentki, u których wykonuje się te operacje (ich tkanki nie są już tak elastyczne i nie zawsze goją się tak jak u kobiet dwudziestoletnich). To z kolei nie jest bez znaczenia dla gojenia się i wyglądu blizny pooperacyjnej. A przecież wszystkie kobiety chciałby by ich ciało, niezależnie od wieku, było stale piękne, a blizny pooperacyjne były albo niewidoczne, albo były równe i nie wyróżniały się istotnie na tle skóry całego brzucha. A więc jest cel (czyli potrzeba zdrowotna) i jest metoda. Po prostu, w niektórych przypadkach nie może się obejść bez dodatkowych działań medycznych. Chodzi tylko by metody poprawiające gojenie się blizn po cesarskim cięciu były proste i nie pogarszały komfortu życia. Teoretycznie, wykonywanie kolejnego cesarskiego cięcia, jest także metodą na chirurgiczną korektę wyglądu „brzydkiej blizny pooperacyjnej” po poprzednim zabiegu. Ale to jest raczej teoria. W praktyce, jedynie właściwe i niezwłoczne zastosowanie odpowiednich plastrów silikonowych, zarówno w trakcie gojenia się blizny po pierwszym i kolejnym cesarskim cięciu, stwarza lepsze warunki i większą szansę na to by blizna była piękna i spełniała oczekiwania estetyczne pacjentek. Plastry należy stosować ściśle według zaleceń producenta i przez okres nie krótszy, niż trzy miesiące.

Autor: Dr n. med. Medard Lech, ginekolog – położnik